Zanim zaczęłam przygodę z animacją nie miałam zielonego pojęcia kim jest animator. Robiąc pierwsze zlecenia byłam stu procentowo pewna, że muszę robić na jednej imprezie wszystko: bańki, balony, malowanie twarzy, zabawy, tańce i jeszcze czego klient sobie zażyczył. Dopiero po czasie zrozumiałam, że moje przeświadczenia o tym jak wyglądają zadania animatora całkowicie mijają się z prawdą.
Oczywiście głównie kojarzymy animacje z dziećmi, ale nic nie stoi na przeszkodzie umilania czasu starszym odbiorcom. Pamiętajmy też, że zadaniem animatora jest być przewodnikiem dzieci w zabawach, które często stanowią dla nich wyzwanie. Potrzebują one osoby, która pokieruje nimi i pokaże jak w inny sposób niż zazwyczaj ten czas spędzić. Dobrze jest zatem trochę zaskakiwać uczestników. Ok, są zabawy nieśmiertelne, które sprawdzą się zawsze, ale warto też wyszukiwać nowości, ciekawych zabaw lub po prostu modyfikować te znane. Zazwyczaj zapominamy o tym, że na animacjach skupiamy się na ruchu, tańcu, integracji, zabawach – czyli ogólnie rzecz ujmując na angażowaniu wszystkich uczestników w jednym czasie. Misją MMA jest dodatkowo, aby przeprowadzać tego typu aktywności bez użycia sprzętu lub z małą jego ilością. Możecie powiedzieć, że tego nie da się zrobić, ale gwarantuje, że mogę poprowadzić animacje i ośmiogodzinne bez użycia sprzętu. Nadal nie wierzycie? Weźcie zatem kartkę papieru, długopis i zacznijcie spisywać zabawy, do których nie potrzebujecie rekwizytów lub są one na tyle uniwersalne, że nie będzie różnicy czy weźmiecie skarpetkę od uczestnika, kolorową piłkę czy butelkę po wodzie. Zapiszcie wszystkie piosenki, do których macie lub możecie mieć układy taneczne. I tu pamiętajcie nie tylko o kultowych utworach ale też najnowszych hitach. Zabrakło? Poszperajcie w Internecie, pozamieniajcie zabawy ze sprzętem na takie bez (też się da ;)) i nagle lista okaże się ekstremalnie dłuuuga.
Malowanie twarzy, tatuaże brokatowe, balony – pamiętajmy, że są to atrakcje. Nie powinny one zajmować nawet połowy naszego czasu na animacje, bo zazwyczaj nie angażują wszystkich uczestników. Inna sprawa, gdy klient życzy sobie 2 godziny malowania twarzy dzieci. Ok, przecież jeśli jesteś dobry w malowaniu, to świetnie! Kolejne zlecenie. Warto jednak czasem uświadomić klienta, że to co wybrał to nie animacje. I przecież urodziny są po to, aby dzieci razem spędziły czas i bawiły się, a nie stały w kolejkach.
autor: Florentyna Szofer