Dekoracja sali na bal karnawałowy to wyzwanie, przed którym co roku stają nauczyciele, rodzice, a często nawet i same dzieci. Sala gimnastyczna w szkole czy świetlica w domu kultury na tę jedną imprezę zamienia się wtedy w prawdziwy festiwal kolorów i kształtów. Ozdobione ściany i sufity już od progu zachęcają do zabawy, ale w tej barwnej scenerii często zapominamy, że źle udekorowana sala niesie ze sobą pewne pułapki.
Najbardziej oczywistym elementem każdej karnawałowej zabawy są balony. Cieszą one oczy zarówno młodszych jak i starszych uczestników imprezy. Jednak o ile ci starsi podziwiają je tylko jednym zmysłem, tak ci młodsi nie wysiedzą w miejscu, kiedy ta kolorowa, wypełniona powietrzem pokusa znajduje się na wyciągnięcie ich ręki. Jeżeli dziecko widzi balon leżący swobodnie na podłodze, to nie ma szans, aby przeszło obojętnie obok niego. Zacznie kopać skakać, może nawet i gryźć – będzie testować wszystko, co doprowadzi do jak najszybszego pęknięcia. A kiedy dzieci jest dużo, a balonów leżących na podłodze jeszcze więcej? Taką sytuację śmiało można nazwać „Armagedon”. Wydaję się to być śmieszne, ale prawda jest taka, że co druga placówka wpada na ten świetny pomysł, aby udekorować swoją salę, całkowicie zakrywając podłogę luźno rzuconymi balonami. Może i wygląda to ładnie, ale jest zupełnie niepraktyczne. Ciężko zapanować nad maluchami, kiedy toczą bitwę „O pęknięty balon”, a efekt wystroju pomieszczenia znika po paru minutach od rozpoczęcia imprezy.
Nie inaczej sprawa ma się z wszelkimi serpentynami czy krepinami. Z tą różnicą, że takie dekoracje zwisają z sufitu. To również powszechna metoda dekorowania sal, znana jeszcze za czasów, kiedy sami byliśmy dziećmi. Prawda jest taka, że i w tym wypadku jeśli maluch może je dosięgnąć, to z pewnością nie oprze się chęci ich zerwania. Urwane fragmenty oczywiście po chwili lądować będą na podłodze. Gdy powtórzy tę czynność choćby część urwisów, to po dziesięciu minutach mamy kolorowe spaghetti na podłodze i łyse sznurki podwieszone pod sufitem.
Ostatnią zmorą animatorów czy organizatorów imprez są dmuchane bałwanki, mikołaje, renifery czy inne uśmiechnięte „zachęcacze” do kopania i uderzenia w nie pięścią. Tak, tutaj sprawa wygląda dokładnie tak samo, co w przypadku balonów. Pół biedy, kiedy ustawione są blisko osób odpowiedzialnych za utrzymanie porządku na imprezie, ale kiedy oddalone są w najdalszych kątach sali, to właśnie tam odbywa się najlepsza impreza.
Teraz możesz zastanawiać się, to jak zatem powinna wyglądać dobrze udekorowana sala? Powyższe zdania nie negują istnienia balonów czy innych dekoracji, a zwracają uwagę na pewne ryzyko podczas zabawy, kiedy nie będą one rozmieszczone z głową. Dlatego najlepiej, gdyby balony były wysoko podwieszone do ścian lub sufitu, poza zasięgiem dzieci. Tylko wtedy będą spełniały swoją ozdobną funkcję. Czasem w szkołach można spotkać rozwiązanie jak na poniższym zdjęciu.
Duża, rozwieszona siatka, na której rozrzucone są balony, wygląda jednocześnie estetycznie i całkowicie eliminuje wystrzały pękających balonów. Jeżeli decydujemy się na dmuchane atrakcje powinniśmy ustawić je w zasięgu naszego stanowiska, z dala od dzieci. Natomiast zamiast krepiny zawieszonej na sznurku, lepiej sprawdzą się dobrze widoczne plakaty związane z tematyką imprezy – wykonane własnoręcznie lub gotowe wydrukowane grafiki. Warto też dodać, że nastrój może zrobić również samo oświetlenie. Na rynku można znaleźć wiele lamp ledowych, laserów czy choćby wytwornice dymu. Takie dodatkowe gadżety zawsze urozmaicą każdą imprezę.
autor: Bartosz Gembski